„To nie powinno się tak skończyć.”
„Spotkajmy się
znów,
po drugiej stronie.
Nie mogę znieść
myśli,
że to już koniec.”
Leży na łóżku szpitalnym. Otoczony przeróżną aparaturą, zarówno mugolską i magiczną. W okół nich tylko biel. Jego blada twarz, wyraża błogi spokój. Dusza unosi się nad krzesłem, na którym siedzi brązowowłosa kobieta. Na oko ma około dwudziestu pięciu lat. Nie widzi ducha, bo to tylko jego dusza, serce wciąż bije, umysł pracuje. On głaszcze ją po włosach pocieszając, ale ona nic nie czuje. Rozpacza chociaż nie widać łez. On wie, że już nie wróci, a ona pragnie być tylko z nim. Jej serce rozrywa się na maleńkie kawałeczki, ręka ściska różdżkę. Zagryza lekko dolną wargę i marszczy czoło, zastanawiając się nad czymś intensywnie. Oczy wyrażają tylko pustkę. To on był przyczyną tych iskierek, które teraz zniknęły. Nagle unosi różdżkę, a on chce ją powstrzymać, krzyczy, ona go nie słyszy.
Szepcze tylko:
-To dla ciebie kochanie-dotyka ustami jego zimniejszych ust- Spotkamy się zaraz. Avada kedavra.-mówi już pewniej. Serce przestaje bić, jego dusza znika, a aparatura wydaje przeciągły dźwięk.
A ja nie robię nic. Jestem ich Aniołem Stróżem i znam ich całą historię. Mimo to nie opowiem wam jej. Powiem wam tylko, że przeznaczenia nie da się oszukać.A ich historia nie powinna się tak skończyć.
Znikam, a do sali wbiegają magomedycy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz